PKP Intercity określiły warunki zamówienia na 72 piętrowe EZT samodzielnie, kierując się własnymi potrzebami. Przetarg jest zgodny z polskim prawem i objęty ochroną antykorupcyjną. Nie ma podstaw do twierdzenia, by jakikolwiek konkretny producent (z Niemiec bądź z innego kraju) był w nim faworyzowany – podkreśla Ministerstwo Infrastruktury w odpowiedzi na interpelację.
Autorem interpelacji jest poseł PiS Michał Moskal. Zadane przez niego pytania dotyczą szeroko opisywanego przez nas przetargu PKP Intercity na
42 piętrowe elektryczne zespoły trakcyjne z opcją na kolejnych 30. Poseł sugeruje, że warunki przetargu (prędkość maksymalna 200 km/h, dwusystemowość) celowo sformułowano tak, by nie mogli samodzielnie uczestniczyć w nim polscy producenci, i dopatruje się związku tego faktu z brakiem objęcia przetargu tarczą antykorupcyjną na etapie przygotowania (przewoźnik w październiku, po ogłoszeniu postępowania, twierdził, że postępowanie dopiero zostanie nim objęte). Prawo Zamówień Publicznych dopuszcza możliwość wspólnego ubiegania się o udzielenie zamówienia jako konsorcjum, jednak żaden z oferentów nie zaprosił do takiego partnerstwa polskiej firmy.
Przetarg ustawiony „pod Niemców”? To dezinformacja
Warto zauważyć dużą skalę dezinformacji wokół interpelacji posła i odpowiedzi na nią. Choć najkorzystniejszej oferty jeszcze nie wybrano, a do udziału zgłosiły się trzy firmy (francuski Alstom, niemiecki Siemens i szwajcarski Stadler) – w prawicowych mediach łatwo znaleźć tytuły, według których ma być już pewne, że tabor dla polskiego przewoźnika „zbudują Niemcy”. Również sam Moskal, pisząc w mediach społecznościowych o streszczonej niżej odpowiedzi na interpelację, twierdzi, że jej autor „zdaje się, niczym Piłat, umywać ręce”.
Wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak określił pytania posła jako insynuację. – Spółka decyduje, jakie ma obecnie zapotrzebowanie na tabor, zgodnie z przyjętymi planami działalności. Natomiast Pan Poseł zdaje się sugerować nieuprawnioną interwencję Skarbu Państwa w zapisy specyfikacji warunków przetargowych, w celu skierowania zamówienia do konkretnego podmiotu – co jest absolutnie niedopuszczalne jako wprost sprzeczne z prawem – zaznaczył.
Tarcza antykorupcyjna jest – ale od kiedy?
Jak dodał, resort infrastruktury nie ma wpływu na treść Opisu Potrzeb i Wymagań w postępowaniu przetargowym, a kontrolę nad PKP Intercity sprawuje tylko pośrednio (poprzez jedynego akcjonariusza – PKP SA). – W przypadku chęci uzyskania szczegółowych wyjaśnień odnośnie [do] specyfiki oczekiwań wobec zamówienia pozwalam sobie zasugerować bezpośredni kontakt z Zarządem Spółki – odpisał.
Z tego samego powodu „Minister Infrastruktury nie jest upoważniony do posiadania i nie posiada informacji odnośnie [do] badań rynku prowadzonych przez PKP Intercity”. Nie może też podać uchwał zarządu, organu nadzorczego i Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy w tej sprawie. Malepszak zaprzeczył też, jakoby – co stwierdził poseł w pytaniu – nie uruchomiono tarczy antykorupcyjnej CBA. – Minister Infrastruktury, zgodnie z dokumentem pn. „Wytyczne Prezesa Rady Ministrów z dnia 20 marca 2024 r. w sprawie funkcjonowania osłony antykorupcyjnej”, złożył do Koordynatora Służb Specjalnych stosowny wniosek w zakresie wskazanym przez Pana Posła – stwierdził. Z odpowiedzi nie wynika, czy stało się tak na etapie konstruowania warunków, czy też później.
PKP Intercity: Musimy być konkurencyjni wobec zagranicy
– Założenie, o którym nie pisze Michał Moskal, jest takie, że składy piętrowe będą budowane w Polsce, siłami polskich inżynierów i polskich pracowników. Wymagamy sprawdzonych konstrukcji, a nie prototypów, bo stawiamy na PIERWSZYM miejscu interes pasażera – odniósł się do sprawy przewoźnik we wpisie zamieszczonym na portalu X (dawniej Twitter). PKP Intercity przypomniały wcześniej, że firmy mające doświadczenie w produkcji pojazdów piętrowych oraz elektrycznych zespołów trakcyjnych na 200 km/h mają fabryki zlokalizowane w Polsce i zatrudniają polskich inżynierów czy pracowników technicznych. Przewoźnik przypomniał też o licznych
innych inwestycjach w tabor produkcji polskich zakładów: Pesy, Newagu czy FPS H. Cegielski (w tym roku - jak dotąd - 16,5 mld zł brutto).
Spółka przekonuje, że pojazdy o takich właśnie parametrach są jej niezbędne, by po 2030 roku – kiedy rynek kolejowych przewozów dalekobieżnych zostanie w naszym kraju zliberalizowany – móc skutecznie konkurować z przewoźnikami zagranicznymi. – PKP Intercity chce zaproponować podróżnym nowoczesny, szybki, sprawdzony, pojemny oraz ekonomiczny w utrzymaniu tabor. Odpowiedzią na te potrzeby jest decyzja o wzbogaceniu taboru piętrowymi elektrycznymi zespołami trakcyjnymi, które staną się kolejnym krokiem w podnoszeniu standardów na polskiej kolei – wyjaśnił przewoźnik.